sobota, 2 października 2010

Co oznacza gdy na pastwisku jest dużo chwastów?

Ostatnio odwiedzając miejsce gdzie przeprowadzane będą warsztaty permakulturowe związane z produkcją rolniczą* chodziłem długo po pastwisku, które wkrótce zmieni się w wielogatunkową plantację owoców zaprojektowaną zgodnie z zasadami permakultury.

Mało produktywne pastwisko w Giełczu, które z racji posiadania ciężkiej gleby ma bardzo duży potencjał... Autorem zdjęcia jest Anna Waligóra.

Pastwisko to było dość niezwykłe, bo w wielu miejscach nie było na nim prawie w ogóle trawy. Oprócz tego w wielu miejscach widać było gołą ziemię.

Ruń pastwiskowa składała się głównie z (im wyżej na liście tym więcej danego gatunku było na tym pastwisku):
  • mniszka lekarskiego
  • rożnych gatunków koniczyny
  • krwawnika lekarskiego
  • cykorii podróżnik
  • lucerny
  • wartościowych traw (nie jestem jeszcze specjalistą w rozpoznawaniu poszczególnych gatunków:)
  • mchy
W pewnych miejscach mniszek lekarski rósł niemal w monokulturze. Na wielu pastwiskach mlecz (jak również bywa nazywany) jest uciążliwym chwastem. Znawcy tematu zapewne zauważą, że mniszek jest przecież jadalną, również dla krów, koni, owiec, królików... Nawet człowiek może jeść tego pożywnego chwasta (z wielką korzyścią dla zdrowia). Mniszek lekarski to również dynamiczny akumulator. Niestety gdy mniszek lekarski jest dominującą rośliną na pastwisku nie oznacza to nic dobrego...

Dlaczego dominacja mniszka lekarskiego na pastwisku jest niepożądanym zjawiskiem?
Mniszek lekarski poza tym, że jest bogaty w białko, mikroelementy, substancje lecznicze jest również roślina niezbyt produktywną. Po prostu mniszek lekarski zajmuje miejsce roślinom bardziej niż on produktywnym, czyli takim, które mogą dostarczyć naszym zwierzętom większej ilości jedzenia. W przypadku przydomowego chowu zwierząt na własne potrzeby nie oznacza to tragedii, jeśli chcemy utrzymywać się z hodowli to powinniśmy zastanowić się jak ten stan (duża ilość mniszka na pastwisku) zmienić albo życie zmusi nas do zmiany sposobu zarabiamy na chleb (czy mięso jak ktoś chleba nie je ;)

W jakim środowisku mniszek lekarski rozwija się dobrze? Kilka słów o tolerancji i pięknych kobietach.
Większość roślin preferuje żyzne, odpowiednio wilgotne (choć nie za bardzo) gleby. Mniszek lekarski nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Jednak jego występowanie w dużej ilości na pastwisku (czy w jakimkolwiek innym środowisku) wcale nie oznacza, że gleba jest żyzna i ma odpowiednią wilgotność! Zwykle jest wręcz przeciwnie. Już tłumaczę dlaczego się dzieje...

Sam fakt preferowania jakichś określonych warunków przez dany organizm (w tym wypadku roślinę) nie oznacza, że ten organizm będzie w konkretnych warunkach występować. Bardzo istotną kwestią jest również fakt czy nasz mniszek lekarski będzie w stanie wykorzystać w pełni dane dobre warunki środowiskowe. Nie tylko wykorzystać w pełni, ale również wygrać z konkurencją innych roślin, które również występują na danym terenie.
Mniszek lekarski pojawia się na miejscach, którymi szlachetne trawy nie są zainteresowane, a zwykle takie miejsca to różnego rodzaju zbiorowiska ruderalne (takie gdzie niedawno miała miejsce jakiegoś typu niszczycielska działalność np. budowa domu, oranie czy źle zarządzane pastwisko)...

Tą na pierwszy rzut oka niezbyt zrozumiałą teorię ekologiczną dobrze jest przełożyć na język bardziej przyziemny...np. związków damsko-męskich.

Przyjmijmy, że naszą żyzna glebą jest  piękną kobietą - jak wiemy uroda to dobro pożądane przez mężczyzn. Przyjmijmy również (co raczej nie będzie dalekie od prawdy), że im ładniejsza kobieta, tym bardziej pożądana jest przez mężczyzn.
Mniszek lekarski będzie w naszym porównaniu takim mało atrakcyjnym** facetem. Czy mało atrakcyjni mężczyźni pożądają pięknych kobiet (czytaj czy mniszek lekarski "wolałby" rosnąć na żyznej glebie)?
Oczywiście! Jednak czy mało atrakcyjny mężczyzna jest w stanie zdobyć piękną kobietę? Raczej nie, gdyż piękna kobieta wybierze bardziej atrakcyjnego (mniszek lekarski przegra konkurencję na dobrej glebie z np. wyżej rosnącą trawą, która zacieni mniszka). Zatem jedyną szansą na to by mało atrakcyjny mężczyzna zdobył kobietę jest konkurowanie o kobiety mniej atrakcyjne (mniej żyzną glebę), którymi atrakcyjni mężczyźni się tak nie interesują. Przekładając to na język przysłów - "nie dla psa kiełbasa".

Jak już wspomniałem mniszek lekarski to taki "samiec beta" - chciałby, ale nie może. Musi zadowolić się tym co mu zostaje...Czyli kiepską, ubitą glebą. Mlecz jednocześnie lubi miejsca słoneczne i stosunkowo bogate w azot (patrz obecność koniczyny i lucerny - roślin wiążących azot). Mniszek lekarki ma szeroki zakres tolerancji ekologicznej (może występować w wielu różnych środowiskach).

W sukcesji ekologicznej jest często pionierem, którego można wykorzystać w leśnym ogrodzie. Zwykle używa się go jako dynamiczny akumulator, jednak jeśli sadzi się młode drzewka, trzeba kontrolować jego ilość. Wracając do naszego "zamniszkowanego" pastwiska...

Jak przywrócić pastwisko
do wysokiej produktywności?
Oczywiście należałoby pozbyć się mniszka... Można tego dokonać na wiele sposobów:
  • Zastosować herbicydy - to rozwiązanie spowodowałoby również zniszczenie/osłabienie wielce pożądanej koniczyny czy lucerny (nie orientuję się czy są herbicydy działające na mniszka a nie działające na motylkowe). Ponadto nie stanowi to najbardziej permakulturowego, ekologicznego czy zdrowego dla zwierząt rozwiązania.
  • Zmienić gatunek zwierząt na taki bardziej promujący wzrost traw a mniej mniszka lekarskiego. Owce w przeciwieństwie do krów preferują jeść rośliny zielne nad trawy. Są one w stanie (również   w przeciwieństwie do krów) wybierać poszczególne rośliny a nie cały ich zestaw.
  • Wydłużyć czas między jednym wypasem a drugim w tym miejscu dzięki czemu trawy będą miały więcej czasu by się regenerować
  • Co chyba najważniejsze (zwłaszcza na krótką metę) zmniejszyć ubicie gleby. To jeden z tych momentów gdy warto użyć cięższego sprzętu by użyć kultywatora "orząc" w poprzek stoku.
  • Zastąpić mniszka lekarskiego na pastwisku rośliną zajmującą podobną niszę ekologiczną co on, ale o wyższej produktywności  np. różnego rodzaju cykoriami.

Używając znowu damsko-męskiego porównania, to użycie herbicydów przypominałoby przegonienie kijem przez ojca średnio atrakcyjnej kobiety mało atrakcyjnych mężczyzn. Oczywiście samo zmniejszenie zainteresowania dziewczyną ze strony mało atrakcyjnych partnerów nie sprawi, że książęta na białych koniach zaczną walić drzwiami i oknami (w rzeczywistości raczej dalej zmniejszy zainteresowanie mężczyzn). By mało urodziwa dziewczyna znalazła partnera o wysokiej wartości biologicznej musiałaby dokonać rożnych trwałych zmian np. operacja plastyczna;), schudnięcie, zmiana garderoby...

Mam nadzieję, że moimi porównaniami Pań nie uraziłem. Jaki inny facet prawdę Wam powie ;) ?

*Na chwilę obecną to warsztaty zamknięte, jak będzie można się zapisać to poinformuję na łamach bloga.
**Atrakcyjność w przypadku mężczyzn jest wypadkową statusu społecznego, poczucia humoru, pewności siebie, bogactwa, urody. Niekoniecznie w tej kolejności ;)

2 komentarze:

  1. Rewelacyjne porównanie świata roślin do świata ludzi. Uśmiałam się równo! Dziękuje za poprawę humoru!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. ostatnio daje ujście mojej poetyckiej naturze ;) A że przy pisaniu o oborniku i krowach to śmiesznie wychodzi... :D

    OdpowiedzUsuń