środa, 17 listopada 2010

Dieta permakulturowa a tradycyjna

Jednym z częściej spotykanych zarzutów względem permakultury a zwłaszcza leśnych ogrodów jest dobór gatunków roślin, zwierząt czy grzybów jaki używany jest w projektowaniu permakulturowym. Kiedyś nawet mój ulubiony bloger napisał krytyczną uwagę względem mrozoodpornego kiwi. Różnych (jeszcze) obcych i nieznanych naszej kulturze roślin, zwierząt, grzybów używa się by osiągnąć „pełnię produktywności”. No tak, ale dlaczego nie możemy tego samego osiągnąć używając rodzimych i tradycyjnych roślin?
Wynika to z tego, że wiele nisz ekologicznych w naturalnych ekosystemach jest w Polsce niezagospodarowanych. Nawet w (polskich) ekosystemach klimaksowych! Stosunkowo mała ilość gatunków drzew (i innych roślin)  jest spowodowana specyficzną budową geologiczną i tektoniczną  Europy – W czasie ostatniego zlodowacenia wiele gatunków roślin z powodu barier geograficznych nie miało możliwości się „wycofać” na cieplejsze południe, gdyż  „na południu” były łańcuchy górskie (wraz ze wzrostem wysokości spada średnia temperatura powietrza, zatem przesunięcie się na południe nie dawało wielu gatunkom możliwości ucieczki. Inną barierą geograficzną było np. Morze Śródziemne. Stosunkowo słabe „połączenia” z Azją (między Morzem Kaspijskim a południowym podnóżem Uralu) i Afryką (w pewnym sensie Gibraltar?)  sprawiły, że bioróżnorodność Europy jest dużo mniejsza niż ta na sąsiednich kontynentach (a zwłaszcza w porównaniu z Azją do której Europa częściowo ma podobny klimat). Za kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy lat zapewne i bez udziału człowieka bioróżnorodność Europy wzrosłaby, czy wyrażając się inaczej – powróciłaby do dawnego stanu.

Reszta wpisu o diecie permakulturowej a tradycyjnej.

1 komentarz:

  1. co by nie mówić na bananach i manioku można dłużej pociągnąć niż na rodzimych korzonkach i porostach ;(

    OdpowiedzUsuń